Przygotowania do pierwszego spotkania w tym roku na naszym stadionie trwały od dłuższego czasu. Mobilizacja w fan clubach, na dzielnicach - całej Gdyni. Już na kilkanaście dni przed meczem czuć był fajny klimat wokół Arki, a zainteresowanie tym piątkowym wydarzeniem rosło z godziny na godzinę. Punkt kulminacyjny miał miejsce chyba w Katowicach po zwycięstwie nad GKS-em. Cały region żył nadchodzącą konfrontacją i wszystko wskazywało na to, że ostatecznie zgłoszony na 9. tysięcy miejsc stadion wypełni się do ostatniego krzesełka. I tak też właśnie było. Widok wywieszonej kartki w dniu meczu w kasach klubowych z informacją "biletów brak" mógł cieszyć - dał poczucie dobrze wypełnionego obowiązku. Czas pokaże, czy wysoka frekwencja - oficjalnie 8602 osób (rekordowa po spadku do 1. ligi), była tylko jednorazowa, czy może będzie miała przełożenie na kolejne "szlagiery" z Pogonią Siedlce i GKS-em Bełchatów. Warto również dodać, że tego dnia sektor gości był zamknięty. Gdyby nie to (absurdalna decyzja wojewody), ponad 9. tysięcy na stadionie stałoby się faktem.
Mimo rekordowej frekwencji, ogromnego ciśnienia i ponad 3-miesięcznej przerwy w rozgrywkach, atmosfera na trybunach nie porywała - oczekiwania były chyba dużo większe. Widok nabitych wszystkich dostępnych sektorów i pełnej Górki był imponujący, ale nie do końca przeniosło się to na jakość dopingu, który powinien być znacznie lepszy - stać nas na to. Na to spotkanie ultrasi przygotowali oprawę - niestety, tylko jej część udało się zaprezentować - właśnie ze względu na brak dyscypliny wśród nas samych. Apele nie dotarły, a szkoda, bo efekt całej prezentacji byłby naprawdę dobry. W tym aspekcie czeka nas bardzo dużo pracy. Przy okazji po raz kolejny zwracamy uwagę na pracę spikera, który za wszelką cenę chce być zauważonym. Już nie chodzi o samo "nawoływanie" do kulturalnego dopingu, co też czasem zakrawa o kpinę, ale o wyczucie sytuacji, włącznie z odpalaniem muzyki w niewłaściwym momencie. Rzeczniku drogi - weź to w końcu do serca i przestań przeszkadzać, bo cierpliwość kiedyś może się skończyć. Wracając do samego meczu - w piątek w Gdyni nie zabrakło naszych zgód, a na płocie pojawiła się flaga Gwardii Koszalin.
Podczas następnego spotkania w roli gospodarza, życzylibyśmy sobie podobnej frekwencji i lepszej atmosfery, większego zaangażowania każdego z nas, bo to przede wszystkim my tworzymy klimat na Arce, natomiast pracowników klubu zachęcamy do spojrzenia na sytuację z innej perspektywy. Przed nami dwa ważne wyjazdy - Suwałki już w niedzielę, a następnie Kluczbork. Arkę w Gdyni zobaczymy dopiero 2 kwietnia, dlatego warto potraktować najbliższe wyprawy bardzo poważnie!