Tłumów na drugim meczu w Gdyni w tym roku nie było – oficjalnie 5213 osób – z mniejszą frekwencją spotkaliśmy się tylko przy okazji dwóch ostatnich ligowych spotkań (z KS Nieciecza – to zrozumiałe, a także z Jagiellonią Białystok przy zamkniętej Górce i sektorze gości). Przyjezdnych na stadionie ponownie nie zobaczyliśmy. „Klatka” po październikowych derbach była „nieczynna” i starcie z Koroną Kielce przynajmniej teoretycznie i na daną chwilę było ostatnim, w którym sektor gości świecił pustkami. Ten stan rzeczy ma się zmienić niebawem (podczas nadchodzących meczów), ale czy tak będzie – nie wiemy, bo absurdalnych decyzji nie brakuje. Mimo niższej frekwencji, atmosfera była do przyjęcia. Swoje dołożyli piłkarze na boisku (i trener, wyciągając właściwe wnioski), którzy przełamali serię sześciu spotkań bez wygranej w Gdyni i w dobrym stylu ograli żółto-czerwoną. Wszystko zagrało tak, jak trzeba i mamy gorącą nadzieję, że będzie to dobry prognostyk przed kolejnymi potyczkami - wyjazdowymi z Wigrami Suwałki i Cracovią (kibice Pasów stawili się na piątkowym spotkaniu z Koroną z flagą Śp. Cobra), a także Lechem Poznań (10 marca).