Wicemistrz Polski z ostatniego sezonu na początku obecnych rozgrywek grał w europejskich pucharach. Teraz musi się zmierzyć z innym wzywaniem - utrzymaniem ekstraklasy dla Gliwic.
Drużynę Piasta od początku sezonu prowadził Radoslav Latal, z którym zdążono się nawet pożegnać przed sezonem, by za chwilę znów powierzyć mu kierowanie gliwickim zespołem. Początek był słaby. Piast szybko odpadł z Ligi Europy, a na wejście w lidze zaliczył 1:5 z Cracovią. W drugiej kolejce podopieczni Latala pokonali Wisłę Płock, ale później nie wygrali 8 kolejnych spotkań. Udało im się to dopiero w Gdyni, gdzie pokonali Arkę 2:1. Odpadli też w 1/16 Pucharu Polski, przegrywając z Lechią Gdańsk.
Gliwiczanie kończyli rok na trzynastym miejscu w lidze, z przewagą dwóch punktów nad strefą spadkową. W ostatnich dwóch meczach w 2016 roku przegrali z Legią i Zagłębiem Lubin. Te negatywną serię kontynuowali już w 2017, przegrywając kolejno z Pogonią, Lechem i Górnikiem Łęczna. Tego już było za wiele dla działaczy, którzy zadecydowali o rozstaniu z Latalem i zatrudnili Dariusza Wdowczyka. Poprowadził on Piasta w spotkaniu ze swoim byłym klubem, Wisłą Kraków, ale i ten mecz gliwiczanie przegrali. Los odwrócił się dopiero w ostatniej kolejce, kiedy Piast wyszedł zwycięsko z wojny na gole ze Śląskiem Wrocław, wygrywając 4:3.
Trzy bramki w tym meczu zdobył Gerard Badia, i to właśnie Hiszpan jest najlepszym strzelcem Piasta, z 7. golami na koncie. Konkurenta do tytułu najskuteczniejszego w kadrze gliwickiej drużyny próżno szukać - pięciu piłkarzy zdobyło po 2 bramki. Latal w tym sezonie postawił krzyżyk na Josipie Barisiciu (trafił na wypożyczenie do Arki), na dobre szansy nie dostał Sandro Gotal. W przerwie zimowej sprowadzono za to z Zagłębia Lubin Michala Papadopulosa. Czeski napastnik zdobył na razie jedną bramkę w 4 meczach. Z Jagiellonii wypożyczono Łukasza Sekulskiego, który rozegrał 169 minut w rundzie wiosennej, ale doznał urazu i w meczach z Wisłą i Śląskiem nie wystąpił.
W sobotę gliwiczanie będą musieli sobie poradzić bez Heberta, który został zawieszony przez Komisję Ligi na trzy mecze za przepychanki z Łukaszem Madejem podczas ostatniego meczu ze Śląskiem Wrocław. Więcej rozegranych minut niż Brazylijczyk mają w tym sezonie jedynie Jakub Szmatuła i Marcin Pietrowski. Heberta zapamiętaliśmy też z meczu w Gdyni, kiedy w końcówce spotkania zdobył zwycięską bramkę dla Piasta. Zabraknie również litewskiego obrońcy Edvinasa Girdvainisa, który doznał bardzo niefortunnego urazu na treningu i musiał przejść operację nerki. Za kartki z kolei pauzować będzie Adam Mójta, który dołączył do Piasta z Wisły Kraków, w barwach której zebrał wcześniej trzy żółte kartki, a w ostatnim meczu ze Śląskiem ujrzał czwartą. Poza tym wciąż do dyspozycji Wdowczyka nie będą Mateusz Mak i wspomniany Sekulski. Niepewny jest występ Patrika Mraza, który wcześnie opuścił boisko w meczu ze Śląskiem.
Piast ma więc problemy kadrowe, ale Dariusz Wdowczyk skupia się na innych aspektach. Cytowany przez Przegląd Sportowy szkoleniowiec Piasta zwraca uwagę na problemy w defensywie:
Gole tracone w końcówkach to problem. We Wrocławiu było podobnie. Prowadząc dwoma bramkami powinniśmy mecz kontrolować, a nakręciliśmy przeciwnika, tracąc łatwe gole. Doprowadziliśmy do nerwowości i do myśli: „znowu się zaczyna”. Gdzieś to może siedzieć w głowach, ale cieszy mnie to, że przywieźliśmy trzy punkty.
I trudno się dziwić, bo Piast stracił w tym sezonie już 44 gole, co jest najgorszym wynikiem w lidze po Koronie Kielce. Tyle samo straconych bramek ma jeszcze na koncie Górnik Łęczna. Co więcej, gliwiczanie dali sobie wbić aż 8 goli w doliczonym czasie gry (rekord ekstraklasy), oraz 9 goli między 76. a 90. minutą meczu (gorsze tylko Ruch i Korona). Zespół Wdowczyka prowadzi także w statystyce straconych bramek w drugiej połowie spotkania.
Krzysztof Brommer (dziennikarz Przeglądu Sportowego):
Na zwycięstwo w Gliwicach czekano bardzo długo i było widać ogromną mobilizację. Trzy punkty rodziły się w bólach, ale na pewno pod względem psychicznym Piast będzie się czuł lepiej, bo wcześniej prawie nic im nie wychodziło.
Trener Wdowczyk nie może mówić o komforcie, bo nie dość, że wypadł mu jeden podstawowy obrońca, to jeszcze kilku innych zawodników. Poza tym gra obronna, to wciąż największy mankament i tak naprawdę nadzieją jest, że Piast więcej strzeli niż straci.
Sytuacja klubu z Gliwic jest nie za ciekawa, a nie pomagają w niej na pewno absencje kilku zawodników. Z drugiej strony w polskiej ekstraklasie ważną rolę odgrywa odpowiednie nastawienie, a zwycięstwo ze Śląskiem może dać Piastowi pewność siebie potrzebną do punktowania w końcówce sezonu. Oby nie w sobotnim meczu.