WIOSNA 2001
ARKA GDYNIA - KAŁTYK
Tym razem leszcze zaskoczyły wszystkich i pojawiły się w 30 minucie meczu w szczelnej obstawie swoich przyjaciół w niebieskich mundurach. Przybyło ich 35 i podobno 6 "ultrasów" z Pogoni Lębork. Należy zaznaczyć, że poza około 10 osobami były to same 16-17 letnie wystraszone gnoje. Konfidenci wybrali sobie bardzo ciekawe miejsce zbiórki. Otóż na mecz w Gdyni zebrali się w Sopocie skąd razem z policją przyjechali podmiejską kolejką. Trzeba przyznać, że zaskoczyli nas swoją pomysłowością i tylko dlatego nie udało się ich przed meczem rozbić. U nas na tym meczu było po kilku fanów Gwardii Koszalin i Polonii Warszawa. Były to jedne z najsłabszych derbów jakie miały miejsce między tymi zespołami. Wpływ na to na pewno miała fatalna pogoda. My wyglądaliśmy bardzo żałośnie - flagi osobno, my osobno. Tak w ogóle to prawie nikt nie był zainteresowany meczem, tylko wszyscy zebrali się pod krytą i rzucali lodem w oszołomów z Kałtyku i próbowali się do nich dostać. W przerwie próba wyłamania bramy oddzielającej trybunę krytą od reszty stadionu i wjechania im do sektora, niestety na drodze staje psiarnia, którą bombardujemy bryłami lodu. Pedałom wrzucamy do sektora dwie świece dymne, co powoduje, że wycofują się z niego wraz z ochraniającą ich psiarnią. Po przerwie wracają na swoje miejsca, a stadion opuszczają tradycyjnie 15 minut przed zakończeniem meczu. Psiarnia ich gdzieś wywozi a na meliny wracają taksówkami.
ARKA GDYNIA - OBRA KOŚCIAN
Przybyło 5 fanów Lecha z Kościana. Po meczu wlewamy w nich browary w pubie Arki.
ARKA GDYNIA - ZAWISZA BYDGOSZCZ
Ten najatrakcyjniejszy mecz w Gdyni w rundzie wiosennej przypadł na niekorzystny termin - wtorek. Przyjezdni przybyli pociągiem w 100 osób. Było z nimi też około 15 fanów GKS-u Jastrzębie. Od niepamiętnych czasów nic nie organizowaliśmy na przyjezdnych ponieważ dzień później w Bydgoszczy był mecz Polska - Szkocja i doszło do porozumienia między "Triadą" a Zawiszą w sprawie meczu kadry. Z biegiem czasu można spokojnie stwierdzić, że układ był chory i na nic się nie przydał, a straciliśmy na nim tylko my i mecz Arka - Zawisza. Jako, że miało być spokojnie, postanowiliśmy mecz urozmaicić od strony ultras. Przygotowaliśmy półtora tysiąca ulotek zapraszających na mecz, a pod trybuną krytą stworzyliśmy bardzo okazały młyn. Na początku meczu prezentujemy kartoniki w barwach, zaraz po przerwie rzucamy dużo serpentyn, podczas trwania drugiej połowy odpalamy 40 rac i 25 wulkanów, które wystawiamy na bieżni. Oprócz tego mamy też baloniki i około 70 małych flag na kijach. To wszystko urozmaicone było nieustającym dopingiem. Następnego dnia media były pod wrażeniem tego, w jakiej atmosferze odbywał się ten pojedynek. Na meczu gościliśmy 3 fanów Lecha Poznań.
ARKA GDYNIA - UNIA JANIKOWO
Na tym meczu oczywiście zabrakło kibiców gości, ale warte jest odnotowanie oficjalnej fety z okazji awansu do drugiej ligi. Na mecz przybyło około 4500 widzów, był wspaniały doping przez cały mecz, race, baloniki, sztuczne ognie, a po zakończonym spotkaniu szampan z zawodnikami i zdzieranie z nich strojów oraz pomeczowy piknik na bocznym boisku. Na tym meczu było dwóch kibiców Cracovii. Jednego trzeba było wynieść na noszach ze stadionu do taksówki, tak świętował nasz awans.
BŁĘKITNI STARGARD SZCZECIŃSKI - ARKA GDYNIA
Na ten wyjazd każdy bardzo się szykował za sprawą przypuszczalnej awantury z fanami Pogoni Szczecin, która swój mecz grała dzień po nas. Na teren wroga wyruszyliśmy autokarem i 5 samochodami. W Koszalinie dołącza do nas 9 fanów Gwardii Koszalin swoimi dwoma autami. Dwadzieścia kilometrów przed celem spotykamy się na jakiejś biednej stacji benzynowej i całą grupą jedziemy razem do Stargardu. Niestety na stacji było trochę za głośno i zjechała się psiarnia, która już czekała na nas w Stargardzie. Te pedały specjalnie obwiozły nas przez całe miasto, tak, że na mecz wchodzimy w 20 minucie. Najpierw na rogatkach kłóciliśmy się oczywiście z całym uzbrojonym oddziałem o to aby nas wpuścili na mecz. Ubzdurali sobie, że nietrzeźwi nie mają wstępu i że czeka na nas 300 gotowych na wszystko chuliganów Pogoni. To nas oczywiście bardzo ucieszyło, bo mieliśmy tego dnia ekipę samych wariatów. Dobrze, że było z nami trzech kiboli - działaczy, którzy nastraszyli psiarnię przykrymi konsekwencjami i nas wpuścili. Na stadionie śmiech, bo prawie zero Pogoni, jeśli nie liczyć miejscowych sznurów, które nas wyzywały. Chuliganów ze Szczecina doliczyliśmy się dziewięciu. Próba wymiany telefonów i ustawki, ale jak to najczęściej na szybko bywa, nic z tego nie wychodzi. Po drodze jak jechaliśmy na stadion dołączyło do nas kilku fanów Lecha z miejscowego fan-clubu. Na stadion doszli też następni, którzy trochę oberwali idąc przez sektor miejscowych. W sumie było ich z nami około 20 osób. Zebrało się ich o wiele więcej, ale awanturowali się na mieście z psami. Rozwalili im radiowóz i musieli się ukryć a kilku zwinęli. Po zakończeniu meczu awantura z psami, bo zaczęli bić chłopaków z Lecha, którym nie udało się oglądać meczu z naszego sektora, tylko stali obok. Chcieli ich od razu wyrzucić ze stadionu, gdzie czekała już na nich Pogoń. Wstawiamy się za nimi. Kurwy myślały, że pójdzie im z nami bardzo łatwo, ale kopiemy ich i bijemy się z nimi i odpuszczają sobie gości z Lecha. Droga powrotna to ciągłe bluzgi na psiarnię, rzucanie w nich butelkami z autokaru a także ciągłe postoje, aby opóźnić im na złość nasz powrót. Hitem wyjazdu było, kiedy na jednej z wiosek wyskoczyliśmy wszyscy na ulicę i wypieliśmy przed radiowóz gołe dupy. Tak się w nich zagotowało, że w Słupsku wezwali posiłki, które chciały nam wjechać do autokaru. Znów się z nimi bijemy i nie dają rady dostać się do środka. W Gdyni przy "Hicie" czekał cały oddział w radiowozach i urządzili małą ścieżkę zdrowia (część dobrej ekipy wysiadła już w Wejherowie, Redzie i Rumii), kilku zwinęli, ale zaraz wypuścili. Był to udany wyjazd, szkoda tylko, że zawiodła Pogoń.
CHEMIK POLICE - ARKA GDYNIA
Ten jeden z najdalszych wyjazdów w tej rundzie wypadł nam niestety w środę. Mieliśmy tam znów jechać bandą, ale wszyscy doszli do wniosku, że Pogoń będzie w tym samym czasie na kadrze w Warszawie. Ostatecznie pojechaliśmy w 4 osoby autem. Oczywiście się ujawniliśmy (barwy, klatka), dwa razy też zaśpiewaliśmy. Już przed meczem mogło być ciekawie, bo pomyliły się nam kasy i podjechaliśmy pod bramy miejscowych. Stało kilku gości w barwach Pogoni, ale tylko gapili się z zaciekawieniem. Na stadionie spokój. Pilnowało nas zaledwie kilku psów i ochroniarzy, a klatka była cały czas otwarta. Pogoń przechadzała się tylko koło nas i przyglądała. Miejscowy młyn złożony z fanów Pogoni był śmieszny. Same dzieci i buraki, które cały czas wyzywały nas a także Lecha. Mieli też szalik Arka - Cracovia, który wywiesili na swojej fladze Chemika. Ciekawe, który z fanów przyniósł go ze swojej domowej kolekcji. Po meczu idziemy pogadać do budynku klubowego z piłkarzami i działaczami. Przyburzył się do nas jeden z miejscowych działaczy, któremu nie podobały się nasze barwy. Jako, że na nosie miał okulary ze szkłami jak denka od jabola, to go tylko wyśmialiśmy. Za Szczecinem zatrzymujemy się w zajeździe, gdzie oglądamy zwycięski mecz naszej reprezentacji. Podsumowując były nas tylko 4 osoby, w tym jedna kobieta, ale najważniejsze, że byliśmy w tak małej liczbie na wyjątkowo wrogim dla nas terenie.
FLOTA ŚWINOUJŚCIE - ARKA GDYNIA
O tym wyjeździe było bardzo głośno w gazetach i telewizji. Nasze skromne wyczyny pokazywane były w głównych dziennikach dzień po zakończeniu meczu. Już od samego początku frajerzy z Floty, którzy rywalizowali do ostatnich chwili z nami o awans, chcieli nam utrudnić życie, robiąc mecz na 11 rano, tak, że nie było na niego dojazdu koleją. Jeśli jednak myśleli, że to nas zniechęci do przybycia na tą bezludną wyspę, to się bardzo zdziwili tym, co się stało kiedy przybiliśmy promem na suchy ląd. Z Gdyni wyruszyliśmy dwoma autokarami i 10 samochodami. Kierowcom autokarów powiedzieliśmy, że jesteśmy z towarzystwa miłośników ptaków i że jedziemy podziwiać nasze ulubione zwierzaki na wyspę Wolin, gdzie jest ich rezerwat. Po pewnym czasie kierowcy zorientowali się, że nie jesteśmy z towarzystwa ornitologicznego. Było już jednak za późno. Przez większość trasy eskortowała nas psiarnia, która co jakiś czas się zmieniała. Po dojechaniu nad wyspę, ekipa samochodowa urwała się psiarni i popłynęła wcześniejszym promem, skąd zaraz udała się pod kasy miejscowych. Tam napotkali około 30 miejscowych fanatyków Pogoni i Floty, którzy zostali momentalnie zaatakowani. Większość uciekła, ale kilku osiłków się postawiło i zebrało kopy po zębach. Na stadionie zameldowało się nas 150 osób, trzech fanów Lecha i jeden gość z Gwardii, który kręcił nasz pobyt swoją kamerą. W piątej minucie meczu miejscowa Pogoń, wsparta 40 osobową grupą Kotwicy Kołobrzeg i 20 bandytami z Wielimu Szczecinek zaczęła nas wyzywać, więc długo się nie zastanawiając wyjechaliśmy na boisko i udaliśmy się zaprowadzić porządki na ich sektorze. Większość z nich uciekła do lasu, który był za ich sektorem, kilku dostało solidne bicie, bo nie uciekło i zabraliśmy im dwie flagi, wszystkie, które w chwili ataku wisiały. Niepotrzebnie próbowali postawić się jacyś sterydowcy z ochrony, bo dostali kijami po głowie i pobyt dla niektórych zakończył się w szpitalu. Po wykonaniu zadania wróciliśmy do swojego sektora. Zaczęła nadciągać psiarnia, a jednego od nas zawinęli, jak się później okazało, aż na dwa miesiące. Do końca meczu nic już się nie działo oprócz naszego głośnego dopingu i szydzenia z miejscowych leśnych ludzi - miłośników jagód i grzybów. Po meczu nastąpiła mało przyjemna dla nas akcja spokojnej dotąd policji. Te kurwy z ochrony okazały się typowymi nakoksowanymi babami i zaczęły równo strzelać z dupy. Psy zrobiły szpaler, każdego sfilmowały, spisały i oglądały materiał z awantury, który zarekwirowany został gościowi z Gwardii. W efekcie tej akcji 40 osób zostało zaaresztowanych!! Mecz skończył się o 13 a my wyspę opuściliśmy dopiero o 19, ponieważ zapowiedzieliśmy policji, że nie odjedziemy jak nie wypuszczą naszych kolegów. Psiarnię zaczął już wkurzać nasza upór, więc postanowiła nas wyrzucić siłą z wyspy, wobec czego doszło do starcia z nimi przed wjazdem na prom. Zepchnęli nas na wodę, więc postanowiliśmy poczekać na naszych na drugiej stronie wyspy. Tam zjechało się i pilnowało nas cały czas 10 radiowozów. Niestety psy przyjechały ze zdjęciami z awantury i zawinęły kilka następnych osób. Po trochu zaczęli też wypuszczać wcześniej zatrzymanych, ale 15 osób zostało na tym wyjeździe na dłużej. Rekordziści po około 2 miesiące! Niestety nasz wypad na Flotę odbił się dla nas bardzo niekorzystnie, klub dostał też 100 baniek kary. Kilka osób było jeszcze wzywanych z Gdyni na rozprawy do Świnoujścia, a jednego po miesiącu od wyjazdu zawinęła z chaty za wybryki na tym meczu antyterrorka.
SPARTA BRODNICA - ARKA GDYNIA
Przed meczem miejscowi bardzo napinali pośladki na Internecie, że ich przymierze w składzie Sparta - Chojniczanka Chojnice - GKM Grudziądz - Polonia Bydgoszcz - Legia Chełmża nas rozwali. Poważna sprawa, więc zajechaliśmy tam busami, autami i kilku pociągiem, w sumie w sile 50 osób. Przed Brodnicą całą zmotoryzowaną kolumnę przejęły psiaki i odeskortowały na biedny stadion. Na meczu miejscowi się ośmieszyli, bo ich prawie nie było można zauważyć, a z zapowiadanych zgód było tylko 11 buraków z Chełmży, z czego większość trafiła na izbę. Jednego od nas zawinęli na kolegium w trybie przyśpieszonym za obrazę jakiegoś miejscowego generałka w niebieskim mundurku. Po meczu czekamy na niego pod główną komendą. Zauważamy około 10 miejscowych wracających z meczu, ruszamy na nich we dwóch, ale uciekli. Pewnie śpieszyli się do domu na Inernet. W drodze powrotnej na jednej z wiosek lejemy jakiś chamów udających się na dyskotekę, którzy zaczęli coś do nas pyskować. Jeden dostał nunczakiem po głowie, a po drugim skakaliśmy.
ORLĘTA REDA - ARKA GDYNIA (P.P.)
W środę w Redzie, która jest naszym fan-clubem zameldowało się nas na meczu pucharowym 170 osób. Stację przed Redą, w Rumii, grał puchar Kałtyk. Dostaliśmy telefon, że w okolicach stadionu Orkanu Rumia kręci się 8 partyzantów z Sikaesu, którzy wypatrują czy jest tam Arka. Wsiadamy w auta i Kałtyk już swojego wyjazdu nie zaliczył.
GRYF WEJHEROWO - ARKA GDYNIA
Ten bardzo ważny dla układu tabeli pojedynek odbywał się także w środę. Najechało nas tym razem ponad 800 osób. Mecz został na chwilę przerwany, kiedy część ekipy przez murawę zmieniała miejsce swojego siedzenia. Mecz wygrywamy pewnie 3-0.
KOTWICA KOŁOBRZEG - ARKA GDYNIA
Termin tego meczu do ostatniej chwili był zmieniany, tak, że kilka osób przyjechało do Koszalina w sobotę i bardzo się zdziwili, że mecz jest w niedzielę. Kilka osób pojawiło się jednak w Koszalinie celowo już w sobotę na zaproszenie fanów Gwardii. W sobotę w 12 osób gościmy na meczu Gwardia Koszalin - Energetyk Gryfino. Z fan-clubu Pogoni Szczecin nikt jednak się nie pojawił. Po meczu impreza przeniosła się do super dyskoteki "Odyseja", a zaczęła się ponownie rankiem w niedzielę. Na mecz około 30 osobowa grupa kibiców Arki przybyła dwoma pociągami z Gdyni, po wcześniejszym wykołowaniu gdyńskiej psiarni. W dalszą podróż udała się pociągiem wraz z Gwardią i 2 fanami Górnika Wałbrzych. Razem z nami jechało także 6 fanów Lecha z Piły, którzy jadąc na zbiórkę do Koszalina rozwalili w pociągu 7 fanów Wielima Szczecinek, którzy także podążali na ten mecz do swoich ziomali z Kotwicy. Łupem Lecha padła koszulka Legii, szalik Pogoni i Wielima Szczecinek. Droga pociągiem do Kołobrzegu minęła spokojnie, ponieważ jechała z nami psiarnia. Pod dworcem stało trochę miejscowych chamów, ale zaraz po naszym wyjściu usunęli się w bezpieczną odległość. Popłoch wśród miejscowych zasiała 100 osobowa zmotoryzowana grupa fanatyków Arki. Miejscowi nie podejmowali jednak walki, tylko uciekali. Na meczu byli wspomagani przez wspomniany wyżej Wielim i leśnych ludzi z Floty Świnoujście. Ostatecznie zameldowało się nas 130 osób. Oprócz wyżej wymienionych zgód, było z nami 52 fanów Gwardii Koszalin, którym dziękujemy za przybycie i gościnę. W czasie meczu doszło do przepychanki z palantami i ochroną a po meczu odpalamy pod bramą racę a Gwardia rzuca w psiarnię stołem. Wjeżdża pod bramę antyterrorka i sytuacja się uspokaja. W pociąg powrotny tuż za stacją leci kamień, a w pociągu do Gdyni tak czarujemy kanara, że kilku dojeżdża zupełnie za darmo. Dobrze, ze udało się nam wykołować naszą gdyńską psiarnię, która nie jechała z nami pociągiem.
KASZUBIA KOŚCIERZYNA - ARKA GDYNIA (P.P)
Na puchar pojechało nas tylko około 30 osób. Powodem tak niskiej frekwencji była totalna ulewa i tak niska temperatura jak w środku zimy. Na dworcu w Gdyni znowu wykołowaliśmy psiarnię, która została na peronie, bo myśleli, że nikogo nie ma w pociągu. Na stadionie wszystkich było niecałe 100 osób. Szkoda, że odpadliśmy po bardzo przypadkowo straconym golu. Powrót ze względu na tragiczne warunki atmosferyczne z piłkarzami.
HURAGAN POBIEDZISKA - ARKA GDYNIA
Ten wyjazd okazał się przełomowy. Przy naszym zwycięstwie, a porażce Floty mogliśmy świętować po 6 latach upragniony awans do drugiej ligi. Mecz odbywał się w środę i chyba mało kto wierzył w taki obrót sprawy, dlatego też w tym historycznym wydarzeniu brało udział tylko 19 fanów Arki, wspomaganych przez 50 kibiców Lecha Poznań. Po meczu wpadamy na murawę i razem z piłkarzami świętujemy upragniony awans. Połowa ekipy przenosi się na świętowanie do Poznania, gdzie dzień później w czwartek byliśmy w 25 osób na meczu Lech - Lechia Gdańsk. Dziękujemy fanom Lecha za imprezę zorganizowaną na poznańskich Jeżycach.
KASZUBIA KOŚCIERZYNA - ARKA GDYNIA
Tym razem w Kościerzynie zameldowaliśmy się w przyzwoitej, bo 500 osobowej grupie. Ten mecz był już jednak tylko formalnością, ponieważ awans wywalczyliśmy już dwa tygodnie wcześniej. Pierwotnie mecz miał się odbyć w Gdyni, bo władze miasteczka obawiały się naszego najazdu, ale jako, że mieliśmy już zapewnioną drugą ligę, zorganizowano go tam gdzie wynikało z terminarza. Na ten mecz połowa ekipy wybrała się wesołymi pociągami, a reszta przybyła samochodami. Przez cały dzień, także podczas meczu trwała alkoholizacja i fetowanie awansu do drugiej ligi. W ostatnim wyjeździe w trzeciej lidze towarzyszyło nam około 5 fanów Cracovii, 8 fanatyków Gwardii Koszalin i aż 22 przybyszów z Warszawy. Dziękujemy za przybycie.