Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec 2:2 (Janota 30', Zarandia 67' - Sanogo 45' k, Pawłowski 68')
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Marić, Frederik Helstrup (77' Adam Danch), Adam Marciniak - Robert Sulewski (56' Rafał Siemaszko), Michał Nalepa, Andrij Bohdanow, Michał Janota, Luka Zarandia - Aleksandyr Kolew (65' Maciej Jankowski)
Zagłębie: Dawid Kudła - Michael Heinloth, Piotr Polczak, Mateusz Cichocki, Adam Banasiak - Tomasz Nowak (70' Arkadiusz Jędrych), Sebastian Milewski, Konrad Wrzesiński, Szymon Pawłowski, Żarko Udovicić (81' Alexander Christovao) - Vamara Sanogo (90' Junior Torunarigha)
Żółte kartki: Janota, Zarandia, Marić - Sanogo, Polczak, Nowak, Torunarigha
Widzów: 9018
Toporny futbol i "laga" po raz kolejny okazały się skuteczniejsze od piruetów, sztuczek technicznych i zagrań piętkami. Za styl Arka punktów nie dostanie. Zapewnienia o efektywności w ofensywie znów wzięły w łeb i Arkowcom nie udało się zanotować pierwszego zwycięstwa w tym sezonie w Gdyni.
Żółto-niebiescy rozpoczęli mecz głęboko cofnięci, przez co przyjezdni nie mieli problemów ze spokojnym rozgrywaniem futbolówki na połowie Arki. Jednak pierwsze poważne zagrożenie stworzyli podopieczni Zbigniewa Smółki. I to tak jak do tej pory przyzwyczaili kibiców. Po dalekim wyrzucie z autu najlepiej w polu karnym odnalazł się Andrij Bohdanow i akrobatycznym strzałem umieścił piłkę w siatce. Radość nie trwała jednak długo. Po wideoweryfikacji arbiter uznał, że jeden z zawodników Arki znajdował się na pozycji spalonej. W 17. minucie po fatalnym podaniu Boghanowa okazję do zdobycia bramki miał Vamara Sanogo, ale lekki strzał w krótki róg bramki obronił Pavels Steinbors. Bierna postawa żółto-niebieskich zaowocowała kolejną dogodną szansą przyjezdnych, ale Żarko Udovicić uderzył minimalnie obok słupka. Nie minęło nawet 60 sekund, a po raz kolejny ofensywny pomocnik Zagłębia mógł - i powinien - wpisać się na listę strzelców. Tym razem doskonałym podaniem o służył go Szymon Pawłowski, a Serb po ograniu Steinborsa nie zdołał skierować futbolówki do bramki. W 31. minucie arbiter nie miał już wątpliwości, że Arce należy się bramka. Michał Janota zszedł z piłką do środka i potężnym strzałem z 25. metrów "zerwał pajęczynę" z okienka. Nasz pomocnik bez wątpienia będzie jednym z faworytów do wygrania konkurencji "bramka sezonu". Przy następnej okazji Janota powinien zapisać asystę na swoim koncie. Były zawodnik Stali Mielec doskonałym prostopadłym podaniem obsłużył Aleksandyra Kolewa, który będąc sam na sam z Dawidem Kudłą strzelił prosto w niego. W drugiej minucie doliczonego czasu gry bierność Arkowców dała szansę drużynie gości na wyrównanie. Po zagraniu ręką w polu karnym przez Lukę Maricia, Sanogo ustawił futbolówkę na "jedenastce" i pewnym strzałem doprowadził do remisu.
Po zmianie stron liczba błędów wśród żółto-niebieskich wciąż była bardzo wysoka. Po kolejnej stracie w ofensywie przed znakomitą szansą stanął Konrad Wrzesiński, który silnym strzałem próbował pokonać Steinborsa. Łotysz wybił piłkę przed siebie, a znajdujący się przed bramką Sanogo oraz Udovicić nie zdołali umieścić piłki w siatce. Wyraźnie cofnięci podopieczni Dariusza Dudka pozwolili Arce na odważne akcje w ofensywie. Jedną z nich zakończył Luka Zarandia, który w tempo wyszedł do prostopadłego podania i z pełnym spokojem umieścił futbolówkę w lewym rogu bramki. Po raz kolejny radość kibiców trwała chwilę. Nie, tym razem nie VAR.. Tym razem przyjezdni rozegrali wzorową akcję i zupełnie niepilnowany Szymon Pawłowski z szesnastego metra uderzył przy słupku, Steinbors nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję. Ostatni kwadrans to istny kabaret, który zafundował kibicom Krzysztof Jakubik. Sędzia z Siedlec do końca spotkania dbał o to, aby klub z Sosnowca wyjechał z Gdyni z pozytywnym rezultatem. Arbiter dobitnie to pokazał w sytuacji, w której Zarandia mógł zamknąć mecz, ale po minięciu ostatniego obrońcy na stadionie rozległ się gwizdek. Podobno Gruzin faulował mijając swojego rywala… „Podobno” bo widział to tylko człowiek z gwizdkiem. W końcówce spotkania podopieczni Dariusza Dudka otrzymali kilka rzutów wolnych po faulach-widmo. Na nieszczęście Krzysztofa Jakubika rezultat nie uległ zmianie.
Mecz z Zagłębiem Sosnowiec jest już historią. Arkowcy po rozegraniu najlepszego meczu w sezonie nie zdobyli drugiego kompletu punktów. Duża w tym zasługa arbitra, ale nie należy pomijać faktu, że sytuacje bramkowe rywali były prezentem od żółto-niebieskich, którzy popełnili rekordową liczbę strat w ofensywie. Po raz kolejny uciekły punkty potrzebne bardziej niż tlen. Po raz kolejny nie wygraliśmy meczu, który powinniśmy wygrać. Po raz kolejny musimy przełknąć gorycz porażki. Arka zakotwiczyła poza czołową ósemką na dłużej.