Do ostatniego meczu w 2021 roku Arkowcy przystępowali z podniesionymi głowami po bardzo dobrym występie w Pucharze Polski przeciwko Zagłębiu Lubin. Zamierzali spokojnym zwycięstwem pożegnać się z gdyńską publicznością i jednocześnie wlać w serca żółto-niebieskich kibiców optymizm przed rundą wiosenną, w której wciąż jest szansa powalczyć o baraże. Ryszard Tarasiewicz desygnował do boju zestawienie podobne do jedenastki, która rozpoczęła rywalizację z Miedziowymi - w wyjściowym składzie pojawili się m.in. Fabian Hiszpański czy Mateusz Żebrowski. Między słupki wrócił Daniel Kajzer, na środek obrony Martin Dobrotka, a na prawe skrzydło Mateusz Stępień. Adrian Stawski swoimi wyborami nie zaskoczył obserwatorów I ligi.
Pierwsze minuty nie obfitowały w klarowne sytuacje podbramkowe. W 20. minucie Żwir urwał się na prawym skrzydle Valcarce, wpadł w pole karne Arki i z półwoleja oddał mocny strzał w kierunku bramki Kajzera, a piłka zatrzymała się na bocznej siatce. Dziewięć minut później znów prawoskrzydłowy Stomilu odnalazł się w szesnastce gdynian, przepchnął Valcarce i celnie uderzył przy bliższym słupku, ale golkiper żółto-niebieskich znów był na posterunku i zdołał odbić futbolówkę. Po kolejnych czterech minutach z rzutu wolnego szczęścia próbował Reiman, jednak skierował piłkę w środek bramki i Kajzer nie miał najmniejszych problemów z interwencją. W 35. minucie pierwszy raz konkretnie zaatakowała Arka. Aleman dośrodkował z rzutu wolnego, Żebrowski przedłużył tor lotu futbolówki, ale Bąkowski zachował czujność. Minutę później podopieczni Tarasiewicza objęli prowadzenie. Bednarski podał na prawe skrzydło do Stępnia, ten zacentrował w pole karne, a w szesnastce gości Marcjanik przeskoczył Simbę Bwangę i silnym uderzeniem głową zapakował piłkę pod poprzeczkę bramki Bąkowskiego. Olsztynianie zamierzali odpowiedzieć natychmiastowo - ze strzałem Monety poradził sobie jednak Kajzer, a po uderzeniu Mikity futbolówka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. W 43. minucie powinno być 2:0. Żebrowski uruchomił biegnącego lewym skrzydłem Valcarce, Hiszpan wrzucił piłkę w pole karne wprost na nogę Stępnia, a zamykający akcję młodzieżowiec uderzył błyskawicznie z pierwszej piłki w krótki róg - Bąkowski jednak wykazał się spektakularną paradą. Przed przerwą młodego bramkarza pokonać chciał jeszcze Milewski, ale wypożyczony z Lecha golkiper poradził sobie z jego próbą oddawaną sprzed szesnastki.
Drugą połowę Arkowcy rozpoczęli bardzo energicznie. Już po 20 sekundach od wznowienia gry Czubak mógł podwyższyć prowadzenie, ale w ostatniej chwili został zablokowany. W 48. minucie Aleman zacentrował z kornera, Marcjanik wygrał pojedynek powietrzny z Reimanem i zgrał piłkę głową na piąty metr pod nogi Hiszpańskiego, a prawy obrońca żółto-niebieskich z najbliższej odległości dopełnił formalności i Arka prowadziła już 2:0. Dziesięć minut później Bednarski zagrał na wolne pole do rozpędzającego się Stępnia, ten wpadł w pole karne, z dziecinną łatwością nawinął Dampca, po chwili na ten sam zwód nabrał Strausa, znalazł się sam przed Bąkowskim, z jego strzałem poradził sobie jeszcze bramkarz Stomilu, ale wobec dobitki Żebrowskiego z dwóch metrów był już bezradny, wobec czego piłkarze Tarasiewicza podwyższyli prowadzenie na 3:0. Na zamknięcie godziny gry Hiszpański celował w okienko bramki olsztynian, jednak tym razem golkiper gości sparował futbolówkę. W 64. minucie Deja zmienił na boisku Alemana, a już pięć minut później zrobił show. Środkowy pomocnik otrzymał piłkę na 30. metrze od bramki od Stępnia, przygotował sobie ją do strzału, po czym nieprawdopodobnie huknął z dystansu, futbolówka zamieniła się w spadający liść i zatrzepotała w lewym narożniku bramki Stomilu. Dzieło sztuki ,,Dejsona" spowodowało, że Arkowcy wygrywali już 4:0. W 72. minucie znów Deja wystąpił w jednej z głównych ról - to on dośrodkował z rzutu rożnego na 7. metr, tam Marcjanik wygrał wyścig ze Spychałą, po czym prawą nogą zapakował piłkę pod ladę Bąkowskiemu, strzelając swojego drugiego gola w spotkaniu, a na tablicy wyników widniała już różnica pięciu goli między obiema drużynami. Ofensywa Arki się nie zatrzymywała. W 81. minucie Siemaszko wbiegł w pole karne, wygrał pojedynek ze Strausem i z ostrego kąta trafił w słupek bramki przyjezdnych. Dwie minuty później po raz pierwszy w drugiej połowie groźnie zaatakowali piłkarze z Warmii - Straus zagrał z lewej flanki w szesnastkę żółto-niebieskich, tam Pyrdoł uciekł Marcjanikowi i z ostrego kąta próbował zaskoczyć Kajzera uderzeniem w długi róg, jednak nie udało mu się zaadresować futbolówki w światło bramki. W 89. minucie Deja wrzucił piłkę z rzutu wolnego, zupełnie sam w polu karnym Rosołek strzelał głową, Bąkowski odbił futbolówkę przed siebie, ale Straus nie przypilnował Marcjanika i kapitan Arki dobił uderzenie kolegi z najbliższej odległości, kompletując hat-tricka i ustalając końcowy rezultat rywalizacji na 6:0 dla gdynian.
Arka w niedzielne popołudnie zagrała od początku do końca pewna swoich umiejętności, efektownie i skutecznie. Co prawda początek spotkania przebiegał pod dyktando gości, ale kiedy żółto-niebiescy złapali wiatr w żagle, urządzili sobie prawdziwą kanonadę. ,,La Dolce Vita" - słodkie życie, powiedzieliby Włosi. Warto zwrócić uwagę na trzy gole strzelone po stałych fragmentach gry, które w ostatnich dniach gdynianie szlifowali na treningach. Oczywiście trzeba pochwalić kapitana Michała Marcjanika, bo hat-trick środkowego obrońcy w piłce nożnej jest zjawiskiem spotykanym co najmniej bardzo rzadko. Kolejne rewelacyjne zawody rozegrał Mateusz Stępień, który rządził i dzielił na prawym skrzydle, co zresztą znalazło odzwierciedlenie w statystykach, bo 19-latek wyróżnił się trzema asystami. Znakomite wejście na boisko za bezbarwnego Christiana Alemana zaliczył Adam Deja, który zdobył spektakularną bramkę i dołożył do niej asystę, a miał też udział przy ostatnim trafieniu piłkarzy Tarasiewicza. Znów na pochwałę zasłużył też Michał Bednarski, który błyszczał świetnym przeglądem pola, a dobre słowo trzeba też napisać o Sebastianie Milewskim, trzymającym w ryzach środek pola. Arka w dobrych humorach kończy 2021 rok i udaje się na przerwę zimową na 7. miejscu w tabeli, ze stratą jednego punktu do strefy barażowej (choć znajdujący się bezpośrednio za żółto-niebieskimi ŁKS i Chrobry mają na koncie jeden rozegrany mecz mniej, więc mogą jeszcze gdynian wyprzedzić). Następne spotkanie Arkowcy rozegrają w ostatni weekend lutego, a ich rywalem w pojedynku wyjazdowym będzie wówczas łódzki Widzew.
Arka Gdynia - Stomil Olsztyn 6:0
Bramki: Marcjanik 36', 72' i 89', Hiszpański 48', Żebrowski 58', Deja 69'
Arka: Kajzer - Hiszpański, Marcjanik, Dobrotka, Valcarce - Stępień (85' Skóra), Milewski, Bednarski (85' Tomal), Aleman (64' Deja), Żebrowski (71' Siemaszko) - Czubak (85' Rosołek).
Stomil: Bąkowski - Remisz, Simba Bwanga, Dampc, Straus - Żwir (64' Pyrdoł), Tecław (83' Banul), Reiman (64' Spychała), Fundambu (59' Szramka), Moneta (83' Zych) - Mikita.
Żółte kartki: Simba Bwanga, Dampc, Remisz.
Sędzia: Piotr Urban (Legionowo).
Frekwencja: 3846.