Najbliższy przeciwnik: Legia Warszawa!
Ostatnie pojedynki z Arką: 13.09.08r.: Legia - Arka 2:0 14.04.07r.: Legia - Arka 3:0 08.09.06r.: Arka - Legia 1:1 03.12.05r.: Legia - Arka 2:0 24.07.05r.: Arka - Legia 0:0
Ostatnie mecze ligowe: Legia - Górnik 0:0 Jagiellonia - Legia 2:1 (Chinyama) Legia - Odra 4:0 (Rybus, Iwański, Giza, Roger)
Prawdopodobny skład: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Kiełbowicz - Ostrowski, Giza, Iwański, Roger, Rybus - Chinyama
Sytuacja przedmeczowa: W Warszawie wrze. Wrze od dawna na linii kibice-działacze, wrze wokół osoby Jana Urbana, którego wielu kibiców z chęcią wysłałoby do Zabrza, a gra i systematycznie powiększająca się strata do Lecha powoduje może nie temperaturę wrzenia wody, ale na pewno lekką gorączkę. Okładem na rozgrzane głowy może być zwycięstwo w Gdyni, ale o to będzie niezwykle trudno. Od momentu powrotu Arki do Ekstraklasy w 2005 roku nie wygrała tu jeszcze ani Wisła ani Legia, Lech przegrał dwukrotnie, a arkowcy za każdym razem potwierdzali, że znacznie lepiej czują się grając na własnym boisku z teoretycznie silniejszym rywalem. Bo, jak wiemy, na wyjazdach już różnie z tym bywało. Legia przyjeżdża do Gdyni osłabiona brakiem kontuzjowanych Szali i Komorowskiego, a także bez Radovicia, którego (głównie plecy i numer na koszulce) świetnie na pewno pamięta Michał Płotka. Mimo tych braków i słabszych ostatnio rezultatów, potencjał warszawskiej drużyny nadal robi wrażenie, a świetnie wyszkoleni technicznie piłkarze zawsze mogą "odpalić" i rozegrać bardzo dobry mecz, dlatego niezbędna będzie koncentracja od pierwszych minut, czyli czynnik, którego zabrakło w ostatnim meczu z Polonią.
Taktyka: W zasadzie niezmienna od wielu lat. Zmienia się ustawienie, ale cel Legii jest zawsze ten sam: dominacja w środkowej strefie boiska, długie utrzymywanie się przy piłce i nieustanne konstruowanie ataku pozycyjnego. By te założenia wykonać, Jan Urban stosuje ustawienie 1-4-5-1 z trójką znakomicie wyszkolonych technicznie zawodników w środku, których domeną jest gra z pierwszej piłki i szybka wymiana pozycji. Do tego każdy z nich ma cechę, która wyróżnia go z tłumu: Iwański bodaj najlepiej w lidze bije stałe fragmenty gry (8 asyst łącznie), Roger jest błyskotliwy i potrafi zagrać niekonwencjonalnie (chociaż Urban twierdzi, że Brazylijczyk jest obecnie w słabej formie), a Giza umie się podłączyć do akcji ofensywnej i wykończyć ją strzałem. Gdy Legia gra z mocniejszym przeciwnikiem jeden z tej trójki ląduje na ławce kosztem klasycznego defensywnego pomocnika (kiedyś taką rolę pełnił Vuković, teraz Jarzębowski, względnie Borysiuk). Problemem tych graczy jest jednak gra defensywna. Cała trójka ma słaby odbiór, mizerne warunki fizyczne i tym bardziej szkoda, że zabraknie w tym meczu po naszej stronie Macieja Scherfchena, który mógłby w tym względzie dać Arce ogromną przewagę. Skrzydłowi stosują dużo pojedynków jeden na jeden, lecz tutaj brak Radovicia byłby sporym osłabieniem. Na szpicy klasyczny sęp (przed)pola karnego - Chinyama. Do piłkarza z Zimbabwe jak ulał pasuje, po dokonaniu małej parafrazy, znane powiedzenie: z nim w składzie źle, ale bez niego jeszcze gorzej. To postać irytująca kibiców, strzela niemal z każdej pozycji, rzadko podaje, ale nie można mu odmówić instynktu strzeleckiego i tak zwanej gry bez piłki. To ma opanowane do perfekcji i większość obrońców po meczach przeciwko niemu jest zmęczona jak nigdy wcześniej. Bramki zdobywane przez Legię rozkładają się dość równomiernie: ze stałych fragmentów gry, po akcjach oskrzydlających oraz prostopadłych podaniach. Trudno u tej drużyny znaleźć wyjątkowo słabe punkty, ale trudno też wskazać miejsca, gdzie mają zdecydowany handicap.
Najmocniejszy punkt: Jan Mucha - zdecydowanie najlepszy bramkarz całej ligi. Do bólu solidny, ale potrafiący od czasu do czasu wybronić Legii mecz. Dodatkowym bodźcem do dalszego rozwoju powinien być dla Słowaka występ w niezwykle udanym i ważnym meczu z Czechami w minioną środę. Ciężko sobie przypomnieć jakiś poważny błąd Muchy albo wybitnie nieudany mecz.
Najsłabszy punkt: Skrzydła - bez Radovicia (zakładając, że jego kontuzja to nie blef i faktycznie nie zagra) tracą wiele na wartości. Obojętnie kto by zagrał w jego miejsce (Ostrowski, Rocki czy Majkowski) będzie łatwiejszy do upilnowania niż błyskotliwy i dynamiczny Serb. Młodemu Rybusowi nader często przytrafiają się słabsze mecze, gdy przechodzi obok gry i nie stwarza odpowiedniego zagrożenia.
Źródło: własne