Vitezslav Lavicka (trener Śląska):

Wygraliśmy wiosną pierwszy mecz na wyjeździe, jest to dla nas bardzo ważny sukces. Mecz był pełen walki, pojedynków. Cieszę się, że byliśmy dobrze zorganizowani, dobrze pracowaliśmy w obronie.  Cieszę się, że ofensywa miała dziś większą pewność siebie. Zdobyliśmy dwie bramki i jest to dla nas bardzo ważny wynik.

Cotra wrócił do nas po zawieszeniu. On pracował przez całą przerwę zimową i także już w trakcie trwania tej rundy, mimo że nie grał w meczach. Bardzo mnie to cieszy, iż Djorde dzisiaj pokazał, że jest gotowy, by grać zarówno na lewej, jak i na środku obrony.

Zbigniew Smółka (trener Arki):

Duży smutek towarzyszy nam po tym spotkaniu. Natomiast całą odpowiedzialność za wynik biorę na siebie ja, a nie zawodnicy. Widać, że woli walki i zaangażowania im nie brakuje. Mieliśmy jednak zbyt wiele słabych ogniw, zbyt wiele było niedokładności i złych zagrań. Widać, że niektórzy nie udźwignęli presji. Boli mnie też, że poświęcamy dużo czasu na stałe fragmenty, mieliśmy ich dzisiaj dużo, a nasze wykonanie było o dwie klasy gorsze od Śląska. Przegrywamy to spotkanie po własnych błędach. Musimy teraz się zregenerować przez 2 dni i walczyć w derbach, bo sytuacja jest tragiczna.

Teraz się liczy, by wszyscy byli razem. Jestem trenerem Arki i zrobię wszystko, by ten zespół podnieść. Są takie momenty, w których wiem, że nie mogę zostawić drużyny. Czuję, że zawodnicy nadal wierzą i będą walczyć. Jeśli zaś władze klubu podejmą decyzję o zwolnieniu to przyjmę ją z honorem, bo wiem, że zawaliłem po całości.

Przeprowadzimy głęboką analizę tego spotkania. Nie żółte kartki są wyznacznikiem walki i determinacji. Spotkanie sezonu przed nami i cieszę się, że nikt nie złapał głupiej kartki. Do momentu straty bramki to spotkanie było otwarte. Myślę, że gdyby nam wyszedł taki "centrostrzał" jak Śląskowi to mecz mógłby się skończyć inaczej.

Wrażenie słabego przygotowania fizycznego mogło wynikać z tego, że zbyt mała liczba zawodników chciała brać ciężar gry na siebie. Oddawaliśmy piłkę, nie pokazywaliśmy się na pozycjach i o tym musimy sobie porozmawiać. Takim piłkarzem, który chciał brać ciężar gry na siebie był w pierwszej połowie Michał Nalepa, ale brakowało ich więcej na boisku. O świeżość zawodników zadbaliśmy przed tymi dwoma spotkaniami. Myślę, że tutaj problem leży nie w przygotowaniu fizycznym, ale w sferze mentalnej.