GKS Tychy - Arka Gdynia 0:1 (Rzuchowski 89')

GKS: Piotr Misztal - Adrian Chomiuk (90' Michał Biskup M), Łukasz Kopczyk, Mariusz Masternak, Mateusz Mączyński - Marcel Gąsior M, Mariusz Zganiacz, Damian Szczęsny - Marcin Wodecki (82' Robert Dymowski M), Tomas Dočekal (78' Dawid Dzięgielewski M), Paweł Smółka

Arka: Michał Szromnik M - Sławomir Cienciała, Krzysztof Sobieraj, Kamil Juraszek, Marcin Radzewicz - Adrian Budka (78' Tomasz Kowalski), Michał Rzuchowski M, Mateusz Szwoch M (59' Radosław Pruchnik), Piotr Tomasik - Bartosz Ślusarski - Arkadiusz Aleksander (73' Marcus da Silva)

Żółte kartki: Dočekal, Gąsior (GKS)

Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław)

Trener Paweł Sikora z sześciu nowych zawodników zabrał na południe Polski czterech, z czego szansę od początku mecz dał połowie z nich. Formację obronną wzmocnił Cienciała, natomiast o sile naszej ofensywy miał stanowić grający przez ostatnich kilka lat w ekstraklasie Ślusarski. Operował on dzisiaj za wysuniętym z przodu Aleksandrem. Niestety, na przedmeczowej rozgrzewce uraz odnowił się kapitanowi Arki, Tomaszowi Jarzębowskiego. Zastąpił go w tej sytuacji Juraszek, a kapitanem był dzisiaj Sobieraj. W drużynie gospodarzy zabrakło kontuzjowanych Żunicia i Krajanowskiego. Niespodzianka w bramce, do której wrócił Misztal. Do linii pomocy trener Jan Żurek przesunął grającego w sparingach w ataku Szczęsnego. Oba zespoły rozpoczęły mecz na papierze z pięcioma zawodnikami odpowiedzialnymi głównie za atakowanie bramki rywala.

Podobnie jak na Pomorzu, tak i na Śląsku od rana była dziś piękna pogoda, która bywa największym wrogiem... bramkarzy. Pecha w losowaniu miała Arka i to Szromnik rozpoczął mecz pod słońce. W 5 minucie mógł po raz pierwszy interweniować, ale Wodecki z rzutu wolnego uderzył prosto w mur. Chwilę później rozgrzał go jednak Gąsior. Po ładnej akcji z Chomiukiem, zawodnik wypożyczony z Legii Warszawa uderzał z pierwszej piłki, ale trafił w naszego bramkarza. Kolejne minuty to wciąż przewaga gospodarzy. Najpierw nad poprzeczką uderzał Wodecki, a po chwili z podobnym skutkiem Gąsior. Arka doszła do głosu dopiero w drugim kwadransie i w 17 minucie po raz pierwszy kontakt z piłką zaliczył Misztal. Arkowcy nie mogli sobie jednak poradzić z dobrze grającą obroną gospodarzy. Przypomnijmy, że GKS nie stracił gola w aż 10 z 15 zimowych sparingów. W 38 minucie z rzutu wolnego próbował Zganiacz ale trafił w mur. W odpowiedzi podobnie zachował się Tomasik, trafiając w Szczęsnego. Gospodarze prezentowali raczej niezbyt wyrafinowany futbol, szukając wciąż długimi piłkami Smółki i Dočekala, ale szczelna obrona pozwoliła im nie dopuścić w tej części gry do choćby jednego strzału na swoją bramkę!

Chwilę po wznowieniu gry pierwszy strzał z dystansu oddał Aleksander, lecz do bramki było daleko. W 51 minucie znacznie lepszym uderzeniem odpowiedział Mączyński i piłka tym razem minimalnie minęła słupek. Gospodarze potrafili utrzymywać się przy piłce pod polem karnym Arki i wywalczyli kilka rzutów wolnych, które, na nasze szczęście, bardzo słabo bił dzisiaj Zganiacz. Po zmianie stron przewagę mieli gospodarze, atakując częściej bramkę Arki. W efekcie po godzinie gry, trener Sikora zdecydował się na pierwszą zmianę, desygnując Pruchnika w miejsce Szwocha. W 62 minucie po strzale Smółki interweniował pewnie Szromnik. Kolejna akcja należała nareszcie do Arkowców - Misztala do wysiłku zmusił mocnym strzałem Budka. Takich sytuacji podbramkowych było w dzisiejszym meczu jak na lekarstwo. W końcowych fragmentach mecz był wyrównany, a gospodarze coraz rzadziej zagrażali bramce Szromnika. Gdy wydawało się, że w tym meczu żaden gol nie ma prawa paść, Arka wywalczyła stały fragment gry. Dośrodkowanie padło łupem Michała Rzuchowskiego, który strzela jedną z najważniejszych bramek w dotychczasowej przygodzie z piłką! W końcówce Arkowcy mądrze bronili tego niezwykle cennego gola i wracają z Jaworzna z 3 punktami! Po raz kolejny potwierdziło się, że "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"...

mazzano